Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Olix Fawkes
Moderator

Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Brzeg
|
Wysłany: Sob 17:06, 22 Lip 2006 Temat postu: |
|
|
Harry i Ron popatrzyli na siebie.Zza drzwi dochodził cichutki płacz.Harry podszedł i złapał za klamkę.Stanął twarzą w twarz z zapłakaną Ginny.
-Co się stało?-wypalił Ron.
Ginny nie patrzyła ani na niego,ani na Harrego.Po chwili ciszy i łkania powiedziała:
-Ja...nie mogę...się...pogodzić...z tym...że...nie...odwiedzę...z wami...Doiny...-z trudem mówiła,robiąc przerwy na strumienie łez.
-Ale Ginny,to dla twojego dobra,musisz zostać,to może być niebezpieczna wyprawa,mogą nas...-Harry urwał,gdy popatrzył w oczy Ginny.
-ALE JA NIE ZOSTAWIĘ CIĘ SAMEGO HARRY!CHCĘ BYĆ Z TOBĄ!-krzyknęła,ale jej słowa umilkły w przeraźliwym skrzypieniu dochodzącym w sąsiednim pokoju.
(Nikt nie kontynuował,więc sama cosik skleciłam )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Majcia
Prefekt Gryffindoru
Dołączył: 10 Sie 2007
Posty: 979
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hogwart :D
|
Wysłany: Wto 9:53, 21 Sie 2007 Temat postu: |
|
|
Ładnie Olix
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hermiona
Gryfon

Dołączył: 01 Maj 2007
Posty: 658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z Hogwartu :)
|
Wysłany: Wto 20:21, 25 Mar 2008 Temat postu: |
|
|
zgadzam się, ładnie. Tylko bez drukowanych liter na końcu, a byłoby niemal świetnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
HermionaForever
Gryfon

Dołączył: 25 Lis 2009
Posty: 512
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z krainy poplątanych nici
|
Wysłany: Sob 12:23, 16 Sty 2010 Temat postu: |
|
|
Harry popatrzył ze zdumieniem na Ginny. Te słowa go wzruszyły, ale dla jej dobra, wolał, aby pozostała w bezpiecznym miejscu. Usiadł na łóżku w pokoju i schował twarz w ręce.
- Ginny musisz tu zostać, nie chce żebys zginęła. Uwierz mi. Ta wyprawa nawet dla mnie jest trudna, a co dopiero dla ciebie, Ginn... - zamilkł, bo zobaczył, że Ginny wybiegła z pokoju. Ron patrzył ze zdumieniem to na Harry;ego, to na zamknięte drzwi.
- Nic z tego nie rozumiem. Jeszcze nie dawno mi mówiła, że nie zamierza tam pojechać, a teraz odstawia jakieś sceny. - powiedział burkliwym tonem i spojrzał ponownie na Harry'ego.
- Chodź, nie będziesz chyba tu cały czas tkwić? - Harry uniósł zabawnie brwi i wypadł z pokoju jednym susem. Zastanawiał się gdzie Ginny, do licha pobiegła. ALe jej nie dało się wytłumaczyć, że to poważne przedsięwziecie. A gdzie Hermiona, na miłość boską?Powinna już tu być. Wszyscy znikają jak okruchy chleba rozrzucone przed psem. A tym psem mógł byc Voldemort.
Harry wzdrygnął się, nawet nie zauważył, że już zszedł po schodach. Stał i tępo wpatrywał się w okno. Musi przeprowadzić narade z Hermiona i Ronem. Mianowicie, jeszcze nie wiedzieli co zrobią, jak spotkają w dolinie Godryka śmierciożerców, a co gorsza Voldemorta. Usłyszał za plecami kroki i zobaczył obładowana Hermioną. Niosła stosik książek a na plecach miała otwarty plecak. Zrzuciła to wszystko na kanapę i zaczęła segregować tomy i powoli wrzucac to wszystko do plecaka. Tuż za nia przyszedł Ron. Wszyscy jakby wiedzieli co planuje Harry i jakby czekali, aż coś powie.
- Wiem, że to będzie dla nas bardzo trudne. Musimy się należycie przygotować, nieważne ile książek i czarów będziemy na plecach dźwigac. Musicie wiedzieć, że ta podróż to nie jest kilku dniowa wycieczka do Nowego Yorku na lody, tylko wyprawa mająca przegnać voldemorta z tego świata. Nadal chcecie wyruszyc ze mną w nieznane? - zapytał cicho. Hermiona uniosła głowę i spojrzała na Harry'ego. Kiwneła ochoczo głową i znów zajęła się pakowaniem. Ron tez kiwnął głową. Czekali na więcej.
- A co do Ginny, to wiem, co ty sobie pomyślisz Ron, ale myślę, ze możem ją wziąść. Jest gotowa. Wierzcie lub nie, ale myslę, że z niej emanuje jakaś dziwna energia, która mnie uświadomiłą do swojego wyboru. Ron, będe ją bronił jak coś złego jej się stanie, to będzie tylko moja wina. To wszystko. - powiedział , zaczerpnął powietrza i rzekł
- Hermiono, więcej książek chyba nie potrzeba.
ron podszedł do Harry'ego i położył ręke na jego ramieniu
- Ale wiesz, jak bardzo martwiłbym się o Ginny - powiedział
- Wiem, doskonale to rozumiem. Ale dajmy jej szansę.
Harry wyszedł salonu, kierując się ku małemu pokojowi. Musi coś jeszcze sprawdzić.
Harry błądził po pokoju, szukając swojej różdżki. Dreptając koło szarych ścian, zdumiony zauważył różdzkę na stosie drew na opał. Szybkim ruchem wziął różdzkę i wybiegł z pokoju. Teraz trzeba tylko znaleźć Ginny.
Ginny siedziała w swoim pokoju i leżąc na łożku, czytała książke. Pustym wzorkiem spojrzała na Harry'ego i natychmiast odwróciła wzrok. Harry podszedł do łóżka.
- Ginny... - szepnął, ale nagle Ginny wstała i rzuciła mu się w ramiona. Rozpłakała się, mocno ściskając mu żebra. Pomiędzy łkaniami słyszał następujące słowa
- Martwie się...och Harry, tak chciaąłbym pojechac...kiedy będą rodzice...co będzie z Luną.... - Chłopak w tym momencie pogłaskał jej włosy i odczepił ją od siebie. Westchnął głęboko i powiedział:
- Ginny, nic nam nie będzie. Jedziesz z nami, uważam, że jesteś w 100% gotowa, nie ważne co sobie pomyślisz. Pakuj manatki, twoi rodzice mogą być nie długo, a nie chce żeby zobaczyli list za wcześnie. - za chwilę wyszedł, pozostawiając omamioną Ginny.
Zbiegł po schodach i wpadł do zagraconego salonu. Hermiona i Ron siedzieli na sofie i wpatrywali się w okładkę jakiejś książki. Harry nawet na nią nie spojrzał tylko gestem zachęcił ich do wstania.
- Musimy już iść, twoi rodzice, Ron, już są w drodze. - rzekł i położył mocno zwinięty liśck na stole jadalnym. Stół w dziwny sposób przedstawiał czapkę czarodzieja, ale Harry nie zwrócił na to uwagi.
- Ginny, chodź już! - zawołał, bo usłyszał dźwięki dochodzące z daleka. Ale to daleko, wydawało się tak blisko, a jednocześnie tak daleko...
Już są. Ich rodzice przybyli. Harry prędko wziął dłonie Ginny, Rona i Hermiony i wybiegli z domu. Ukradkiem dojrzeli nadjeżdżający samochód. Chwilę potem zniknęli
Rozdział X "Szeroko oczy, szeroko"
CHłopak otrzepnął z kurzu swój płaszcz. Spojrzał przed siebie. Przed nimi roztaczał się piękny widok: zielone pola współigrały z podłużnymi lasami, a te z małymi domkami, przy piaszczystej drodze. Wylądowali w wiosce koło swojego celu. Wszystko postawili na przypadek.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez HermionaForever dnia Wto 15:08, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|