Tonks
Gryfon
Dołączył: 02 Mar 2008
Posty: 399
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z nienacka. ^^
|
Wysłany: Pon 21:21, 24 Mar 2008 Temat postu: Hogwart-kolonia. Zetknięcie z magią. |
|
|
Słodki budyń. Płynę w budyniu. Nagle mój pyszny deser zmienia się w materiał okrywający mnie szczelnie. Przysmak za głową zmienia się w poduszkę. Słodki zapach śmietanki ustępuje zapachowi codzienności. Zapachowi mojego pokoju. Otwieram oczy mając nadzieję zobaczyć rzekę budyniu, ale niestety widzę tylko biały sufit. Wzdycham smutno i odkrywam kołdrę. Spuszczam nogi z łóżka i powoli wstaję. Otwieram drzwi, przy stole siedzi mama, w łazience słychać elektryczną szczoteczkę do zębów taty, a Ramzes w swoich zębach trzyma mojego kapcia. Sielanka rodzinna o poranku.
-Dzień dobry. -rzucam od niechcenia mrużąc oczy przed złośliwym światłem -Jestem padnięta.
-Dzisiaj to ja wstawałam do psa. -popatrzyła na mnie z politowaniem mama.
-Ale mnie obudził i ja cię musiałam zawołać -mówię z powagą.
-Siadaj i jedz. Ubierz kapcie. -stara śpiewka.
-Tak się składa, że ktoś już je śniadanko i dlatego raczej jednego kapcia mam z głowy. -powiedziałam z przekąsem idąc do łazienki przemyć twarz -Cześć tato.
-Cześć. Dzisiaj rano był listonosz. Zjedz, ubierz się i leć do skrzynki.
-Dlaczego ja?
-Bo mama jest zmęczona.
-Aha... A nie ma w tym domu innej osoby, która mogłaby iść? -pytam udając głupią.
-Ramzes jest za niski.
-A ty?
-Całą noc nie spałem! Słuchałem jak mama bawi się z psem. -tłumaczy się tato.
-Cudownie. Pójdę -mówię w końcu i wychodzę, ale na progu drzwi odwracam się -Słyszałam jak chrapiesz.
Siadam i zabieram się za jedzenie. Kanapki z rana mi nie smakują. Nigdy wtedy nie mam apetytu. Ledwie kończę jedną i odsuwam talerz.
-Już? -pyta ze zdziwieniem mama.
-Za chwilę dokończę.
Nie dokończyłam. Zaniosłam talerz do zlewu zmywanie pozostawiając mamie. Samowolka.
-Idziesz do tej skrzynki? -pyta tato.
-Spokojnie, jak powiedziałam to pójdę. -wyjmuję spodnie, które jeszcze względnie mogę na siebie włożyć -Nie jestem rakietą.
-Ale jesteś moją córką i masz iść. -mówi z powagą.
-Bardzo śmieszne.
Gdy jestem gotowa, otwieram drzwi, wychodzę i zbiegam na dół po schodach. Całe szczęście mieszkamy na drugim piętrze, więc się raczej nie nabiegałam, bo skrzynki są piętro niżej. Otwieram ją kluczykiem (tak, nie zapomniałam!) i wyjmuję trzy listy.
-Rachunek, rachunek -mruczę pod nosem -O! -przyglądam się jednemu uważnie -Kolonia Hogwart dla młodzieży od lat siedmiu do szesnastu. To coś dla mnie.
Wchodzę na górę, kładę rachunki na blacie w kuchni i podaję mamie list z Hogwartu. Ha, fajnie tak powiedzieć.
-O, a co to? -mówi zaciekawiona.
-Mogę pojechać? -pytam z nadzieją.
-Chyba tak. Zależy kiedy to będzie. -mówi otwierając kopertę. Wyrywam jej kartkę i czytam na głos.
-Masz od siedmiu do szesnastu lat? Tak. Uwielbiasz książki o Harry'm Potterze? No jasne! Ten list jest dla ciebie! Kolonia Hogwart- Miesiąc- od dwudziestego kwietnia, do dwudziestego maja! Zapewnione atrakcje, pokazy sztuczek magicznych, przydziały do domów, stołówka z pysznym jedzeniem i wrażenia jak w prawdziwym Świecie Magii! Oto informacje dla twojego rodzica: Koszt kolonii... -tu oddałam kartkę mamie i czekałam z nadzieją.
-No... dobrze. -powiedziała, a ja aż podskoczyłam z radości.
-Kochana jesteś! -krzyknęłam i zaczęłam piszczeć. Ramzes zawył patrząc na mnie ze zdziwieniem, ale mnie to nie obchodziło. Jadę do Hogwartu! No... Przynajmniej do miejsca, które Hogwart przypomina...
_____
Na razie chyba dość skromnie, ale potem się rozkręcę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|